wtorek, 5 maja 2015

"O dziewczynie, która pokochała rzekę"



Sara siedziała na oknie i patrzyła w słońce. Była smutna. Bardzo smutna. Rodzice chcieli się przeprowadzić do jakiegoś innego miasta. Ale nie ona. Lubiła mieszkać na poddaszu, chodzić do szkoły i spotykać się z przyjaciółkami. A teraz to wszystko przepadnie. Łzy zaczęły spływać po jej policzku. Usłyszała krzyk:
- Sara, chodź już! Za pięć minut odjeżdżamy!
Dziewczyna westchnęła i zeskoczyła z parapetu. Rzuciła ostatnie spojrzenie na Brzozowy Domek i pobiegła do samochodu.
Czas wlókł się niemiłosiernie. Przytuliła policzek do szyby i niemal natychmiast zasnęła. Śniła jej się piękna, czysta rzeka. Płynąc po niej łódką z szafiru, słuchała świergotu ptaków. Nim się obejrzała, droga się skończyła, a dojechali na miejsce.
Sara stała przed domem opierając się o walizkę. Nowy dom nie był aż taki zły. Była tu rzeka, skała i las. Najbardziej ciągnęło ją do rzeki. Rzuciła więc walizkę do pokoju i pobiegła w stronę rzeki. Nagle wzdrygnęła się i zatrzymała. Dobiegł ją szept:
- Chodź tu, dziecko. Zobaczysz, jak tu pięknie...
Nie wiedziała dlaczego, ale coś ciągnęło ją do rzeki. Puściła się jeszcze szybszym biegiem. Kiedy wreszcie była nad brzegiem, wydawało jej się, że przez chwilę zobaczyła unoszącą się nad wodą, zwiewną postać. Wiedziała, że to głupie, ale szepnęła:
- Kim jesteś?
- Jestem Rzeką. Najpiękniejszą z wód... - usłyszała. - Piękna, ale samotna. Zaprzyjaźnisz się ze mną?
- Tak - wyrzuciła z siebie niemal bezgłośnie Sara.
Następnego dnia przyszła do Rzeki. Usiadła na brzegu i zaczęła zrywać małe, niebieskie kwiatki. Usłyszała szept:
- Witaj, Saro. - Rzeka się do niej odezwała
- Witaj, Rzeko - odpowiedziała Sara.
- Podobają Ci się te kwiatki, prawda? - zapytała bogini.
- Bardzo - oznajmiła dziewczynka.
- Przyjdź jutro o 7 wieczorem, a pokażę Ci, skąd one się biorą. Obiecujesz?
Sara tylko skinęła głową i pognała do domu. Była już 22:00.

Nie mogła zasnąć, myślała o Rzece. Już jutro. Ukojona tą myślą zasnęła.
Przez cały dzień myślała tylko o Rzece. Wreszcie, gdy nadszedł czas spotkania, ubrała się i wybiegła z domu. Kiedy stanęła nad brzegiem, poczuła niepokój. Duży niepokój. Jednak dziewczyna zawołała Rzekę.
- Spójrz w tą otchłań.
Sara spojrzała. Poczuła niezwykłą słabość i wpadła do otchłani. Nie czuła bólu, ani braku powietrza. Właściwie, to nie czuła nic.
Ludzie, którzy tamtędy przechodzili, utrzymywali, że słyszeli szept:
- Przepraszam, przyjaciółko...
Jednak nie było w nim ani cienia żalu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz